Do zapomnianych, ale bardzo wartościowych surowców zielarskich możemy zaliczyć owoce dzikiej róży. Roślina ta jest dość pospolita, często rośnie przy drogach czy w
zaroślach. Dzika róża zawiera duże ilości witaminy C, która bardzo korzystnie
wpływa na układ odpornościowy. Oprócz witaminy C, zawiera także: P, K, E, witamin
z grupy B oraz prowitaminy A. Piękny kolor owocom
dzikiej róży nadają barwniki - karotenoidy
(beta-karoten, likopem i zeaksantynę), które to korzystnie wpływają na wzrok, są także silnymi antyoksydantami.
Z takich ciekawostek dodam tylko, że 3-4 owoce dzikiej róży wystarczą aby pokryć zapotrzebowanie dobowe dorosłego człowieka na witaminę C! Należy jednak pamiętać o tym jak prawidłowo zebrać czy przygotować ten surowiec. Po
pierwsze nie zbierajmy dzikiej róży przy drodze, owoce takie będą miały dużą zawartość witamin ale i metali ciężkich – szkodliwych dla naszego zdrowia. Kolejny warunek, aby
owoce zachowały wszystkie właściwości to to aby nie suszyć ich w zbyt wysokiej temperaturze,
dlatego że witamina C nie
jest odporna na działanie wysokiej temperatury i ulegnie degradacji.
Na rynku spotkałam się z produktem o nazwie PROSZEK
WITAMINOWY, jest to sproszkowany owoc dzikiej róży 60%, owoc rokitnika 25% oraz owoc aronii 15%.
Rokitnik
nazywany jest inaczej bombą witaminowo-mineralną, razem z aronią wzmocnią działanie UODPARNIAJĄCE uodparniające tego produktu. Jak go
stosować? Dla dorosłego człowieka profilaktycznie 1-2 łyżeczki dziennie,
dzieciom można podać 1 łyżeczkę. Można przyjąć bezpośrednio do ust, ale
nie polecam, szczególnie dla dzieci ta
forma może okazać się bardzo trudna do przełknięcia. Najlepiej
rozrobić proszek w jogurcie, czy wodzie mineralnej (pamiętajmy o tym aby nie
była zbyt gorąca).
Na koniec zdjęcia owoców dzikiej róży, które to zebrałam w ostatnią niedzielę w okolicach Chełma. Niestety rosły przy drodze więc do spożycia się nie nadają, ale do dekoracji jak najbardziej...